- Jeszcze jeden kurczak Ciociu!
- Dwa razy zupa.
- Wody Ciociu! Skonczyla sie nam woda.
Staruszka zwawo biega miedzy stolikami, przynosi kolejne dania, wode i kubki. Wita nowych gosci, podsmiewa sie ze stalymi bywalcami i od czasu do czasu patrzy w strone stolika gdzie siedza te dwie biale dziewczyny. Przychodza tu juz od tygodnia i za kazdym razem zamawiaja bibimbap. Prawie nie m�wia po koreansku i trudno zgadnac z jakiego sa kraju. Babcia przedyskutowala juz ten problem z towarzyszkami z kuchni, ale nadal maja zagwozdke. W otoczeniu brudnych talerzy i kubk�w, z rekoma mokrymi od mydlin, beda spogladac na nas co chwile, podnoszac glowy znad parujacych garnk�w.
Babcia jest jedna z pracownic ????? (Halmae Sundaeguk), co mozna przetlumaczyc jako babcina zupa sundae (zupa sundae to zupa na bazie koreanskiej kaszanki, w kt�rej zamiast kaszy jest oczywiscie ryz). Babcia tez nie jest tu zwyczajna, bo w standardowym jezyku koreanskim babcia to ???, natomiast ?? to okreslenie na babcie w dialekcie z poludnia (Busan i okolice). Nasz babcia jest jednak jak najbardziej seulska, zreszta tak jak i siec tych bar�w, kt�rym blizej do polskiego baru mlecznego niz szykownej restauracji. Menu wisi na scianie, przy suficie gra wiecznie wlaczony telewizor, na malej sali jest wcisnietych kilka standardowych i kilka niskich stol�w do siedzenia na podlodze. Ceny sa tu r�wnie niskie co te stoly, za kilka tysiecy won�w mozna tu zjesc do syta, i pewnie wlasnie dlatego gdy po raz kolejny w przeciagu ostatniego tygodnia zbieglam ulica, na kt�rej koncu mieszkamy, bar byl pelen. Babcia widzac mnie w drzwiach machnela reka w strone wolnego miejsca i nawet nie pytajac zaordynowala bibimbap.
W restauracji siedzialo kilku licealist�w, rodzina i grupa starszych pan�w z uwaga sledzacych wyswietlane wlasnie wiadomosci. To miejsce ma klimat, mimo ze jest sieci�wka. Przychodza tu ludzie z r�znych grup spolecznych i po prostu z przyjemnoscia jedza, rozmawiaja i draznia z babciami.
Najlepiej sprzedajace sie dania mozna obejrzec na zdjeciach. |
Nieciekawy wystr�j, tanie jedzenie, brak porzadnego menu, ot tani bar. A jednak jest w nim cos co kaze mi tu wracac. Lubie to miejsce, wydaje mi sie stalym elementem miasta, wiem, ze jak pojawie sie tu znowu za tydzien, albo za p�l roku ono nadal tu bedzie. Nie zniknie jak jedna z tych kawiarni i restauracji, kt�rych co miesiac powstaje w Seulu kilkadziesiat i co miesiac kilkadziesiat z nich przestaje istniec. W tym chaotycznym, halasliwym miescie jest jedno pewne miejsce, w kt�rym spotkam wiecznie plotkujace babcie, kt�re smiejac sie zaserwuja mi proste, pyszne danie.
Kciuk w g�re! Babcia poleca, wiec jak tu nie spr�bowac ;) |
No comments:
Post a Comment