Monday, September 26, 2016

Myeongdong (??) - swiat koreanskich neon�w

Chaos. Sklepy z muzyka, ubraniami, kosmetykami, restauracje, bary karaoke, stragany z jedzeniem. Wszechobecny halas dziesiatek najnowszych k-pop'owych hit�w. Wszystkie graja w tym samym czasie i nakladaja sie na krzyki sprzedawc�w zachecajacych po koreansku i chinsku do zakup�w. Mlode Koreanki z zaangazowaniem uderzaja szeleszczacymi maseczkami w dlonie i wciskaja je zwabionym halasem potencjalnym klientom. Wziecie do reki darmowej pr�bki wiaze sie z obowiazkowym odwiedzeniem sklepu, do kt�rego kieruje nas juz podstepna sprzedawczyni. Na p�lkach kusza kosmetyki z najdziwniejszymi skladnikami: jadem weza, sluzem slimaka, ikra, jadem pszcz�l. Wszystkie piekne, niespotykane w Polsce i zaskakujace. Ja, niebedaca kosmetykowym maniakiem, jestem wrecz oszolomiona tym ogromem. Polowa tubek i sloiczk�w nie m�wi mi nic, a enigmatyczne informacje po angielsku tez nie rozjasniaja sytuacji. Mimo to wychodze obladowana nowymi zdobyczami, kt�re na pewno odmlodza mnie o 10 lat i spowoduja, ze stane sie przyszla kr�lowa pieknosci. W drzwiach mijam mloda Koreanke, kt�ra z maseczkami w reku poluje na kolejna ofiare.


Zn�w jestem na waskich uliczkach pelnych ludzi. Otaczaja mnie tysiace niegasnacych neon�w szalonego swiata komercji i zakup�w. Omijajac kolejne sklepy z kosmetykami, trafiam prosto na stragany z jedzeniem, nie mogac sie oprzec siegam po portfel i kupuje swiezy sok z granat�w, kawalek dalej suszone kalmary... tuz za rogiem widze automat z lodami z zielona herbata. C�z robic. Czym predzej dojadam owoce morza i ustawiam sie w kolejce po lody. Przeciez na deser tez znajde miejsce.



W wiekszosci otaczaja mnie turysci i mlodziez. Przychodza tu tlumnie tylko w jednym celu - zakup�w. Tak jak ja, kraza od sklepu do sklepu w poszukiwaniu okazji i nowosci. Okolica nie jest piekna, mozna wrecz powiedziec, ze dosc brzydka i kiczowata, ale tetni zyciem i energia. Labirynt waskich uliczek jest zatloczony do granic mozliwosci.

Z trudem przeciskam sie dalej, walczac ze soba by nie zatrzymac sie przy �juz ostatnim� sklepie czy straganie. Wspinam sie schodami w strone neogotyckiej katedry, kt�ra g�ruje nad okolica. Myeongdong Cathedral - jeden z najstarszych kosciol�w katolickich w Korei Poludniowej.


Po wejsciu na teren kosciola czuje sie jak w innym swiecie, o wiele cichszym i spokojniejszym, ale i tu nie udaje mi sie uciec przed nagabujacymi. Juz po chwili podbiegaja do mnie dwie kobiety zachecajac do udzialu w mszy i wreczajac obrazki ze swietymi. Gdy dowiedzialy sie, ze jestem z Polski od razu wyszukaly w zestawie obrazek z Janem Pawlem II i zaczely mnie przekonywac, ze Korea byla jego ukochanym krajem. Po kwadransie udaje mi sie uwolnic, ale panie az do samej bramy zawziecie mi machaja.



Jakiez to prawdziwe, kosci�l na g�rze, otoczony przez labirynt uliczek pelnych owladnietych konsumpcyjnym szalem tlum�w. Malo kto patrzy w g�re na monumentalna wieze kosciola, wszyscy szukaja wzrokiem kolejnej przeceny, niesamowitego kremu, czy najtanszej plyty k-pop.

No comments:

Post a Comment