Tuesday, July 14, 2015

Korea - pierwsze kroki

Czujesz sie jak we snie, samolot dotyka kolami plyty lotniska w Incheonie, a Ty drzysz z emocji myslac o tym co dalej. Zaraz wysiadziesz, odbierzesz bagaz i bedziesz w Korei. W Twoim ukochanym kraju, robiac wszystko to, o czym przez ostatnie lata tylko marzylas. Niezaleznie od przygotowania, pierwsze chwile, kroki i szok kulturowy sa ciezkie do ogarniecia, bo w teorii wiesz co sie bedzie dzialo, wiesz kogo spotkasz i jak masz sie zachowywac, ale ilosc bodzc�w jest przytlaczajaca. 

Lotnisko jest tak duze, ze dystanse pomiedzy sektorami pokonuje sie pociagiem. Koreanczycy grzecznie ustawiaja sie w kolejce, a ty zwracasz uwage, ze co druga osoba w reku ma telefon Samsunga, a na nogach  buty New Balance. 



Z usmiechem na twarzy mijasz kolejne bilbordy na kt�rych znani aktorzy i aktorki witaja Cie w Korei. Jak w transie sluchasz Koreanczyk�w dzwoniacych do swoich rodzin, widzisz te wielkie telefony, kt�re ledwie mieszcza im sie w dloniach i przypominasz sobie wszystkie teksty, kt�re o tym czytalas. Tlum kieruje Cie do "przejscia granicznego". Podekscytowana, bo wiesz, ze za bramka czeka na Ciebie Korea, idziesz z paszportem do kontroli. 


Normalnie, w Polsce, nie usmiecham sie za duzo, mam problemy z utrzymaniem kontaktu wzrokowego i og�lnie dla ludzi, kt�rzy mijaja mnie na ulicy raczej nie sprawiam wrazenia sympatycznej. Idealne nastawienie na Koreanskie warunki. Niestety moja pierwsza podr�z do tego kraju  przebiegala w stanie euforycznym, pamietam jak szlam do kontroli myslac o tym, ze tak jestem szczesliwa, ze inni tez beda dzieki temu szczesliwi i na pewno doprowadze celniczke do usmiechu. Nie udalo sie. Skan linii papilarnych, zdjecie i pieczatka do paszportu, a kobieta tylko przejechala po mojej twarzy smutnym spojrzeniem. Kiedy tylko ja minelam przypomnial mi sie artykul, kt�ry czytalam przed wyjazdem. Podobny znajdziecie tu: link.  Juz nawet tytul "Don't look at strangers in Korea" jest wymowny :) Nie zmienilo to mojego nastawienia, a p�zniej juz nawet mi nie przeszkadzalo. Duzo os�b mnie zgadywalo i usmiechalo sie do mnie, mysle, ze m�j ciagly usmiech zrobil ze mnie jeszcze wiekszego obcokrajowca. 

Jestem w Korei. To czas na okrzyk radosci. Nawet gdyby teraz m�j bagaz nie przyjechal, a ja mialabym spedzic reszte czasu tylko z tym co mam w podrecznym to byloby cudownie. Ale co tam, odbieram bagaz i wychodze na przyloty, czujac sie jak gwiazda kpopu. 


Ludzi jest por�wnywalnie duzo. Na szczescie nie jestem GD, wiec nie robia mi zdjec, ale juz rozmyslam o tym jak nastepnym razem poprawic sw�j airport fashion. Maseczka na twarz i duze okulary to must have. 

Dostac sie do Seulu mozna na kilka sposob�w. Skoro nie jestem G-Dragonem to niestety manager mnie nie odebral, wiec pozostaje autobus albo metro. Bilety na autobus kupuje sie w kasach tuz przy przystankach. Wystarczy powiedziec gdzie chce sie jechac, a sympatyczni sprzedawcy powiedza Ci jaki bilet kupic i na kt�ry przystanek sie udac. Troche tansza opcja to metro. Do tego potrzebny jest albo bilet jednorazowy (do kupienia w automacie) albo T-Money card, jesli bedziesz jezdzic wiecej  i pierwsza wizyta w koreanskim sklepie. Kart jest mn�stwo i nie zawsze sa to typowe karty. Tw�j bilet moze byc zakodowany na breloczku, kt�ry dostepny jest w bardzo wielu wariantach. 



Co dalej? Czas na opuszczenie lotniska i realizacje marzen :) Powodzenia.

No comments:

Post a Comment